niedziela, 24 sierpnia 2014

Wroclove cz. 2.

Tak, jak obiecałem, dziś druga część mojej relacji z Wrocławia. Przypominam, że na wyjeździe byłem z moją koleżanką Wiolą, co niesłychanie mi odpowiadało. Po wizycie na Wyspie Słodowej ruszyliśmy do centrum, żeby zobaczyć Panoramę Racławicką, potem szybki obiad no i oczywiście wizyta w galerii handlowej (sam nie wiem jak to przeżyłem, ale poświęciłem się w imię wyższych celów). Wieczorem bardzo chciałem zobaczyć Wrocławską Fontannę Multimedialną przy Hali Stulecia. Muszę przyznać, że zrobiła na mnie duże wrażenie. Feeria kolorów zmieniających się w rytm muzyki to było coś, co zapierało dech w piersiach. Wiola widziała fontannę już któryś raz, ale zerkając na nią z ukosa, zauważyłem, że jest równie poruszona jak ja.

Po tym wspaniałym widowisku zaprosiłem Wiolę na spacer i kolację. Wcześniej wyszukałem w internecie dobrą knajpkę i od razu zauważyłem, że się jej spodobało. Już wtedy czułem, że się do siebie zbliżamy. Na drugi dzień musieliśmy wracać, więc chcieliśmy nacieszyć się tym miastem ile się da. Spacerowaliśmy do późna, a to, co działo się potem, zostawię dla siebie. :) Mogę jednak zdradzić, że z wyjazdu wróciliśmy jako para i póki co, wszystko między nami się świetnie układa. Niebawem zapewne, możecie spodziewać się relacji z romantycznych wyjazdów we dwoje. ;)


piątek, 22 sierpnia 2014

Wakacje z przyjaciółmi

Tym razem chciałbym Wam opowiedzieć o moich wakacjach z paczką znajomych nad morzem. Postanowiliśmy zebrać całą ekipę i wybrać się gdzieś razem, ponieważ ostatni raz wszyscy razem byliśmy na wakacjach już kilka lat temu. Wtedy były to Bieszczady, tak więc tym razem padło na drugi koniec naszego kraju, tym bardziej, że pogoda dopisuje. Zdecydowaliśmy się wynająć domki, ponieważ nasza ekipa składała się z 26 osób, a było to najlepsze rozwiązanie, dzięki któremu mogliśmy nocować niedaleko siebie. Jak się później okazało, było to nawet jeszcze lepsze rozwiązanie niż przypuszczaliśmy. Dzięki temu, że nasze domki były obok siebie, wieczorami mogliśmy spędzać czas na dworze, grillować, grać w siatkówkę i rozmawiać do późnych godzin, jednocześnie nikomu nie przeszkadzając. Za dnia, oczywiście większość czasu spędzaliśmy na plaży. Wszystkim tym, którzy wybierają się nad morze ze znajomymi i to w tak licznym gronie serdecznie polecam wynajem domków. Cieszę się, że jedna z koleżanek zaproponowała takie rozwiązanie, ponieważ jak sobie pomyślę, że mielibyśmy zatrzymać się w kilku osobnych kwaterach, to wydaje mi się, że ten wyjazd nie był by aż tak udany. I jest to nie tylko moje spostrzeżenie, bowiem wszyscy moi przyjaciele również stwierdzili, że było naprawdę świetnie, zwłaszcza podczas wspólnych wieczorów.


czwartek, 21 sierpnia 2014

Nie rób nic na ostatnią chwilę

Dzisiejszy wpis będzie opisywał moją ostatnią przygodę, dotyczącą szukania noclegów w Świnoujściu. Jakieś dwa tygodnie wcześniej dostałem zaproszenie od mojej kuzynki, która mieszka właśnie w Świnoujściu, na jej urodziny. Jest to siostra cioteczna, z którą zawsze miałem bardzo dobry i bliski kontakt, dlatego też zależało mi na tym, aby pojechać świętować z nią ten uroczysty dzień. Niestety nie zapytałem jej czy będę mógł u niej przenocować, ponieważ wydało mi się to dość oczywiste, gdyż przy każdej mojej wizycie tak właśnie było. Jednak kiedy, na dzień przed moim wyjazdem do niej, rozmawialiśmy o niedługim spotkaniu, powiedziała mi, że musi u siebie przenocować koleżankę, która następnego dnia wylatuje do Anglii.



Tak więc, nie moje roztrzepanie, a jej zapominalstwo wpłynęło na pojawienie się wizji mojego nocowania na dworcu. Ale nie miałem żalu do kuzynki, każdemu przecież może się zdarzyć. W każdym razie, tuż po zakończeniu rozmowy zacząłem przeglądać wszelkie strony internetowe oferujące noclegi. Była już późna godzina, więc nigdzie nie odbierali telefonu. Byłem już niemal pewien, że będę musiał szukać jakiejś kwatery będąc już na miejscu. Na szczęście w końcu udało mi się dodzwonić do jednego z pensjonatów i zarezerwować nocleg. Mogłem przynajmniej położyć się spać spokojny i wypocząć przed podróżą, która mnie czekała.

środa, 20 sierpnia 2014

Wroclove cz. 1.

Dziś historia mojego pobytu we Wrocławiu. W większości przypadków podróżuję sam, ponieważ moi znajomi posiadają stałe prace i ciężko jest im się z nich wyrwać. Tym razem jednak namówiłem swoją dobrą koleżankę Wiolę, żeby mi towarzyszyła. I muszę przyznać, że był to bardzo dobry pomysł, tym bardziej, że Wiola, w przeciwieństwie do mnie świetnie zna Wrocław, ponieważ mieszkała tam przez trzy lata studiów licencjackich. Nocleg miałem zarezerwowany wcześniej dla jednej osoby, ale na szczęście udało się po drodze zamienić pokój na dwuosobowy. Muszę przyznać, że od początku byłem trochę podjarany całym wyjazdem, ponieważ Wiola zawsze mi się podobała, a piękne miasto w towarzystwie pięknej kobiety to przecież spełnienie marzeń każdego mężczyzny.


Na miejsce dojechaliśmy wczesnym wieczorem, ogarnęliśmy się i zwiedzanie zaczęliśmy oczywiście od Rynku wraz ze Starym Ratuszem, Archikatedrą św. Jana Chrzciciela na Ostrowie Tumskim i Katedrą św. Marii Magdaleny. Potem zjedliśmy kolacje w świetnej knajpce i spacerkiem, przy świetle księżyca udaliśmy się do hotelu. Na drugi dzień Wiola zaplanowała wizytę  na Wyspie Słodowej. To ostatnimi czasy bardzo modne miejsce we Wrocławiu, gdzie często odbywają się koncerty i można w otoczeniu zieleni napić się dobrego piwa.

O tym jak przebiegła reszta wyjazdu, napiszę w następnym poście.

Krakowska uczta

Witam na moim blogu! Będę tu opisywał moje wrażenia z podróży! Zapraszam!


Opiszę Wam dzisiaj moją wyprawę do Krakowa, a dokładniej o przypadku, który sprawił, że znalazłem swoja ulubioną restaurację w tym mieście. Tuż po tym jak dotarłem do Krakowa, postanowiłem zatrzymać się w jakimś spokojnym miejscu po to, by sprawdzić na mapie dokładny dojazd do miejsca w którym miałem zarezerwowany nocleg. Przyznam, że mimo iż bardzo lubię to miasto, to nie bardzo potrafię poruszać się po nim samochodem. Tak więc, zaparkowałem na parkingu pod jakimś hotelem, było to bowiem pierwsze napotkane miejsce, które dawało mi możliwość sprawdzenia trasy bez pośpiechu. Kiedy już zapoznałem się dokładnie z mapą, postanowiłem wejść do restauracji znajdującej się w hotelu przy którym się zatrzymałem, by zjeść obiad i napić się kawy. Powiem Wam, że tak pysznych pierogów, jakie jadłem w tej restauracji, nie robi nawet moja babcia. Oczywiście nigdy jej tego nie powiem, ale były one naprawdę idealne. Zachęcony, postanowiłem spróbować jeszcze innego dania, którego nazwy nawet nie pamiętam, był to bowiem jakiś specjał z kuchni europejskiej, którego dotąd nie znałem. W każdym razie okazał się równie doskonały co wcześniejsze pierogi. Chyba już nigdy więcej, będąc w Krakowie, nie pójdę na obiad w żadne inne miejsce. Możecie sobie wyobrazić jak się wytoczyłem na parking po zjedzeniu dwóch dań obiadowych. Ale nawet jeśli zawsze miałby wychodzić stamtąd taki objedzony, to i tak na pewno jeszcze tam wrócę.